Wszystko nie tak :(
Wszystko się opóźnia. Najpierw śnieg spadł i grunt zamókł, nie mogliśmy wjechać koparką. Geodeta zachorował i przyszedł wyznaczać budynek tydzień później. Na dodatek nasz murarz wyrwał dodatkową fuchę - tynkowanie wewnątrz w domku pięć działek dalej - i powiedział, że przyjdzie dopiero od poniedziałku. Tymczasem moja pogodynka zapowiada opady od wtorku przyszłego tygodnia, podczas gdy dzisiaj i wczoraj była piękna słoneczna pogoda. I tak ma być do czwartku. Po moich wczorajszych pertraktacjach, powiedział, że może uda się około czwartku/piątku, tylko co z tego, jak od czwartku ma padać A tydzień temu jeszcze dzwonił murarz i się pytał kiedy zaczynamu bo on by już chciał zacząć. A tu masz.
Pewna życzliwa osoba powiedziała mi niedawno, że przy budowie trzeba wyzbyć się wszelkich skrupułów i nauczyc się ochrzaniać ludzi i wymagać. Ja jestem jeszcze za "miętka", ale mam nadzieję, że szybko się doszkolę. Samo bieganie po urzędach i innych podobnych hartuje człowieka.
Apropos urzędów. Chcemy podzielic działkę, bo jest długa. Gmina oczywiście widzi same problemy. Na dodatek żyjemy w takim państwie, gdzie własnośc tak na prawdę nie jest własnością, bo nie można na niej robic czego się chce, mam tu na myśli głupi podział na działki. Najgorsze jest to czekanie, tu dwa miesiące, tu trzy, robią się w sumie sześć albo siedem, tak sie robi rok, itd.
Cierpliwość, cierpliwość, cierpliwość... niech na mnie spłynie.