co tu dużo mówić... mieszkamy :)
Tak, nadeszła wiekopomna chwila. Z dniem pierwszego maja, a właściwie z popołudniem, rozebraliśmy nasza szafę sypialnianą, załadowaliśmy troche gratów, kołderkę, podusie i zanocowaliśmy w naszym M. Spało się nieciekawie, jak w hotelu, do tej pory jeszcze nie czuję sie swojsko, chociaż mieszkamy już ponad tydzień. Ale... czuje się po prostu świetnie. Przezparę dni nie mieliśmy nawet drzwi do łazienki, tylko prześcieradełko, teraz na szczęście już są, tylko jescze nie wykończone. Nie mamy jeszcze żaluzji w łazience, zasłonka piękna wisi. na schodach betonowych mamy piękny czerwony chodnik niczym gwiazdy w Cannes. Mimo tego wszystkiego jesteśmy szczęśliwi. Uwielbiam poranne słońce zaglądające d naszego salonu i jadalni, jest tak jasno i przejrzyście.
Kuchnia? Rewelka. Zmywarka pracuje tak cicho, że w ogóle jej nie słychać. Płyta trochę głośniej, ale jestem w szoku jak szybko grzeje wodę. Nasz bojler trzyma ciepło superowsko. Co tu jezcze dodać. Dorobiłam się pierwszych pelargonii :) A tutaj jedno zdjątko z widokiem na salon w poranym słoneczku.
Pozdrawiam wszystkich!