apropos niesymetrycznego dachu
Pamiętacie nasz daszek, który wyszedł niesymetrycznie. Okazało się, że powód ma nieco głębszą genezę.
Wyglądało to tak: prawa strona dazku zachodzi na budynek, bo tak akurat wychodzą dachówki. Oczywiście jes to do poprawy, trzeba skrócić tę wystajacą część o jedną dachówke, to akurat jest wykonalne.
Po głębszej analizie okazało się, że prawa ścianka jest dłuższa od lewej. Zaczęły się dociekania dlaczego, przecież wymiary są dobre, to dlaczego wyszło krzywo...? W związku z tym, ze ścianka nie jest symetryczna, krzywo wyszedł daszek nad wykuszem. Kalenica nie jest na środku ścianki. Rozmowy z murarzem, który nie trzymał się projektu. Okazało sie, po dokładnych pomiatrach, że wykusz też nie trzyma wymiarów, jednym bokiem schodzi o 3cm mniej. I rozczarowanie, bo zapłaciliśmy za prosty dom a mamy krzywy. Jeśli mielibyśmy zrobic to tak jak powino być, trzeba by rozebrać dach nad wykuszem i go przesunąć, wyburzyć 12cm ścianki na piętrze, na nowo podocinać więźbę, dachówkę i koszmar na nowo. Po wielkich rozmyslaniach, mąż wpadł na dość dobre rozwiazanie, kompromisowe, ale w tym wypadku jedyne.
Postanowiliśmy przesunąc prawe okno balkonowe bardziej na prawo. Efekt jest taki:
Wizualnie wyszło super, perspektywa niesymatryczności została zgubiona. A to że od środka mam ciut szerszą ściankę - nie będzie zauważalne.
Ahh te kompromisy...