wybrzuszone panele
Dawno nie pisałam bo same problemy, znaczy się z panelami. W salonie i jadalni mamy połozone panele KronoOriginal, dąb modena. Po niecałych dwóch miesiącac użytkowania pojawił się mały brzuch przy schodach. Z czasem powiększał się, panele zaczęły skrzypieć w miejscach połączenia listwami z płytkami więc zareklamowaliśmy je. Na szczęście wzięliśmy je z montażem. W pewnym momencie miałam wrażenie że panele dźwignęły się o ponad 2cm do góry. A wyglądało to tak:
Potem wybrzuszenia pojawiły się jeszcze w dwóch miejscach. Kazano na złożyć pisemną reklamację, na która w ciągu dwóch tygodni jakis Pan odpowiedział, że reklamacja jest niezasadna bo długoścpmieszczenia przekracza 6m a panele zostały ułozone na nierównym podłozu. Druga część uzasadnienia była niezasadna, przecież mieliśmy świerzutkie równiutkie wylewki, co do pierwszej, to faktycznie długoś pomieszczenia od kominka do końca wykusza to jakies 7,3m natomiast na stronie producenta czyli KronoOriginal zalecają żeby nie przekroczyła 8m. Po kilku telefonach, okazało się ze reklamację rozaptrywał pan w zastępstwie, a donas zawitał pan który faktycznie sie reklamacjami zajmuje. Stwierdził, że listwy na połączeniach paneli są złe, za wąskie, i w niektórych miejscach dylatacja chyba jest za mała. Po czym za klka dni przyjechała ekipa montażystów, którzy poinformowali nas że przyjechali wymienić listwę, bo tak im kazano. Jak weszli i pooglądali to stwierdzil, że do rozebrania jest cała podłoga i trzeba ją ułozyć na nowo, na co nie mieli czasu, bo pracują na akord i mieli o odzinie 18 wieczorem jeszcze jeden montaż gdzieś tam. Po czym odjechali, ale obiecali że ktoś się z nami skontaktuje. Mało tego, to było uż drugie podejście bo w iny wcześniejszy dzień nie zdążyli, mąż zmarnował cały dzień na czekaniu na nich. Faktycznie w umówionym dniu zadzwonił Pan, że przyjedzie ekipa poprawić te panele. I w tym momencie pragnę stwierdzić, że wreszcie trafiliśmy na kompetentną osobę. Pan monter, z tej samej poniekąd firmy, zadzownił dzień wcześniej, poinformował że będzie na następny dzień w godzinach 8.30-9.00. i tak też zjawił się Pan Zbyszek. Na szczęście obyło się bez demontażu całej podłogi, ale gdy odpięli listwy przy wykuszu okazało się że panel po prostu spierają się na ścianie i fizycznie nie mają gdzie się rozejść. Sam przyznał, że poprzedni montażyści to partacze, zrobili za małą dylatację. Więc podocinali ostatnie panele zostawiająć ponad centymetr dylatacji, przy już rozpręzonych panelach, reszta od razu klapnęła na ziemię.
Na nasze szczęście, obyło się bez rwania listew łączących panele z płytkami, chociaż mało brakowało. Wzieliśmy sobie numer do Pana Zbyszka i przy następnym zakupie paneli weźmiemy właśnie jego do montażu.
To tyle z naszych udręk panelowych
Komentarze